Anioł, Mikołaj i… zgraja zombie

 

Najgłupszy Anioł

Christopher Moore

anioł

 Anioły kojarzą nam się z Niebem, boskością, cudami. Mówi się o aniołach stróżach, anielskiej cierpliwości. Ogólnie rzeczy biorąc gdy mowa o aniołach, spodziewamy się podniosłych rzeczy, gromów z nieba, epickich scen czy natchnionych metafor. Jednak nie tutaj 😉 Pan Moore łamie te stereotypy, jego książkowy Anioł, tak jak głosi tytuł jest po prostu głupkiem! Głupkiem do kwadratu który najprostszą rzecz potrafi doprowadzić do rozmiarów apokalipsy.

Anioł dość długo stał u mnie na półce, ładnie się prezentował i… czekał. Trochę żałuję, że od razu po dostaniu tej książki nie otworzyłam jej chociaż, bo samo ostrzeżenie autora, porwało me serce:

Ostrzeżenie od Autora:

Jeśli kupujesz tę książkę na prezent dla babci albo dziecka, musisz wiedzieć, że zawiera ona brzydkie słowa, a także pozbawione smaku opisy kanibalizmu i aktów płciowych osób po czterdziestce. Nie miejcie do mnie pretensji. Uprzedzałem

Przyznajcie sami, czy te słowa nie budzą w Was choć maleńkiej iskierki zainteresowania?

Akcja rozgrywa się w małym amerykańskim miasteczku Pine Cove, do którego przybywa Razjel – anioł, który… cóż, zdecydowanie nie należy do anielskiej elity. Otóż, Drodzy Czytelnicy musicie wiedzieć, że Razjel dość niefortunnie spóźnił się na narodziny Jezusa… 10 lat, przy czym nastraszył biednych pasterzy. Jak nietrudno się domyślić, po owym „zabłyśnięciu” nie została mu powierzona, żadna ważna misja – oprócz siania destrukcji. Aż do pewnego Bożego Narodzenia w Pine Cove, gdzie Razjel przy pomocy boskich mocy, ma za zadanie spełnić życzenie dziecka. Domyślacie się już chyba, że jego wybór okazał się wybitnie… pechowy.
Życzenie które spełnia, zostało wypowiedziane przez siedmioletniego Josha który niefortunnie był świadkiem morderstwa. I to nie byle jakiego! Ale Świętego Mikołaja… no cóż… jednego z wielu 😉

Biedny chłopiec stwierdził, że przez to, że Mikołaj został zabity, świąt nie będzie. Na szczęście (albo raczej nieszczęście) jego żarliwą prośbę – by Święty powrócił do życia spełnia nasz Aniołek. A to prowadzi do wielu… wielu nieszczęsnych zdarzeń.

Trudno jest pisać o Najgłupszym Aniele bez zbytniego zdradzania fabuły. To jedna z tych książek które kocha się lub nienawidzi od pierwszy stron. Ja zdecydowanie ją pokochałam. Urzeka mnie humor Moore’a, jego sarkazm, oraz postaci które stworzył – policjanta – byłego hipisa z uzależnieniem od marihuany; Waleczną Laskę – bohaterkę paru filmów akcji klasy B, żonę owego policjanta (tu muszę się z Wami podzielić krążącym po Internecie cytatem:
Valeriene Riordan miała na sobie czarną, gumowatą minispódniczkę i czerwone, dziwkarskie kozaki na wysokich obcasach, krótką, srebrzystą, prześwitującą bluzkę z głębokim dekoltem i zewnętrznymi poduszkami na ramionach, wykonanymi z płatów plastikowej kory mózgowej za sztucznego mózgu, który zdobił stolik w jej gabinecie. Na zewnętrznej stronie prawego uda wypisała sobie henną słowa EGO, ID, SUPEREGO. A na drugim udzie widniały wyrazy PRAGNIENIE, WYPARCIE I OBSESJA. Na wewnętrznej stronie prawego uda słowo POŻĄDANIE znikło pod króciutką spódniczką. A naprzeciwko w równie prowokacyjnym miejscu, znajdował się napis POCZUCIE WINY.(…)
– Jestem pojebaną psychiką – oznajmiła Val.
– Tak, ale za kogo się przebrałaś? – Spytał Theo.)

Do „plejady gwiazd” należy również postać Tuck’a byłego pilota z gadającym nietoperzem z Mikronezji (z nim spotkać się można w kolejnej z książek Moore’a Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości)… och, zapomniałam dodać, że nietoperz chwilowo nie mówi z powodu traumy…

I nie zapomnijmy o Razjelu, naszym kochanym Aniołku, który zaognił całą akcję!

Mało Wam? A co powiecie na atak dość ekscentrycznych zombie i ich rozmowy na temat rzeczy jakie dzieją się na cmentarzu?

Tak, książka może wydać Wam się dość… niesmaczna, ale hej… ile można czytać o poważnych rzeczach!

Zachęcam bardzo serdecznie do zapoznania się z  Najgłupszym Aniołem i ogólnie z twórczością Christophera Moore’a. (zachęcam do przeczytania polecanek o twórczości pana Moore’a)